Ospa prawdziwa – kiedyś zabijała, dziś jest tylko historią.
Kiedyś nazywano ją Czarną Panią. Nazwa, która wzbudzała uczucie grozy i jednocześnie pokazywała, jak bardzo byliśmy zdani na łaskę i nie-łaskę tej choroby. Nic zatem dziwnego, że jej pojawienie się wywoływało ataki paniki. Nikt nie był pewien, czy w okresie rozwoju choroby nie był w kontakcie z osobą chorą. Wystarczy przecież niewiele – mijanie się na ulicy, w sklepie czy też w autobusie.
O tym, jak przerażającą chorobą była ospa prawdziwa – świadczy reakcja jednego z lekarzy, który w 1963 roku zorientował się, że we Wrocławiu są osoby chore na czarną ospę (inna nazwa ospy prawdziwej). Lekarz ten… po prostu uciekł drzwiami piwnicznymi. Bez względu na wszystko – wizja choroby przeraziła go tak bardzo, że zapomniał o wszystkim, chciał tylko i wyłącznie uratować się i uciec z miasta, które już niedługo miała opanować epidemia.
Zadziwiające jest, że działo się to tak niedawno. Przecież to wcale nie jest odległa historia. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu do Wrocławia zawitała ospa prawdziwa, która zabiła 10% chorych. Wydaje się i tak, że była ona wtedy dość łagodna – najbardziej groźna odmiana czarnej ospy miała nawet powyżej 90% śmiertelności.
Świat od tamtej historii bardzo się zmienił. Obecnie nie musimy obawiać się już ospy prawdziwej. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ta choroba… wymarła. Oczywiście – nie stało się tak tylko dzięki łaskawości natury. To właśnie działania WHO i dobra współpraca między wszystkimi krajami sprawiała, że dziś możemy cieszyć się światem bez ospy prawdziwej. Ciekawe jest, że udało się wyeliminować chorobę, na która nikt nigdy nie wynalazł skutecznego środka leczenia. Jednak w tym przypadku pokazano, jak wiele można uzyskać dzięki szczepieniom.
© 2013, marlena. wszelkie prawa zastrzeżone publikacja z www.koban.pl